piątek, 21 marca 2014

extra dodatek z Kangaroo Island

 Jedzenie ... jak dotąd trzeba przyznać, że to było pasmo klęsk, czy wręcz pokuta. Aż do dziś. Polecono nam w Kingscote restaurację (w starej, kolonialnej części Aurora Ozon Hotel) w jakiej wszystko było niebiańsko pyszne, więc objedliśmy się straszliwie, ale było warto :-)




 
popiliśmy najlepszym winem jakie piłem w życiu
 
 
i dołożyliśmy jeszcze przepyszne desery... (mój - poniżej o nazwie "Oh Baby")





Wdaliśmy się w rozmowę z sympatycznymi kelnerkami z restauracji i okazało się, że prawie cała obsługa nie jest australijska, a jest zbieraniną ciekawych postaci z całego świata, jaka na razie wybrała model życia: "popracuje tych 3-6 miesięcy, obejrzę wszystko wokół i pojadę dalej"... Brzmi mocno zachęcająco :-)
 
Na razie prognoza pogody z północy na jutro raczej nie daje szansy na bezpieczny lot na ląd, więc jest szansa, że będziemy musieli zostać tu dzień dłużej... a może to jakiś znak? :-) Co prawda dziś miało tez tak wiać że miało nie być możliwości przylecieć na tą wyspę, ale ostatecznie wiatr osłabł na tyle że dało się lądować....
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz