Rano na lotnisku w Cairns jak zwykle zrobiłem "obchód" w poszukiwaniu fajnych maszyn. Przy okazji obserwowałem znane mi już z poprzedniej wizyty operacje lotnicze australijskiego lotniczego pogotowia ratunkowego.
Chwilę po 7 zjawił się elektryk i zdiagnozował usterkę. Niestety wiązała się z koniecznością drobnej naprawy, ale ze wszystkim uwinął się w mniej niż godzinę, tak więc mieliśmy nadzieję na udany dzień "lotniczy". Pogoda nad Cairns niestety nie zachęcała do lotu, ale wiedzieliśmy ze tak jest tylko na wybrzeżu, a nieco dalej w głębi lądu jest słonecznie i bezchmurnie.
Po niecałej pół godzinie lotu, w tym dobre dwadzieścia minut na przyrządach w chmurach, za oknami się rozpogodziło i oczom naszym zaczęły się ukazywać krajobrazy typowe dla australijskiego interioru.
Pierwszym celem naszej dzisiejszej podróży było urocze lądowisko na "czerwonej ziemi", nieopodal Australian Age of Dinosaurs Museum. (australianageofdinosaurs.com).
Muzeum, to zadaszona prehistoryczna łacha mułu rzecznego po którym biegały i chodziły różne dinozaury zostawiając tam swoje odciski, a następnie w wyniku jakiegoś zdarzenie "meteorologiczno-geologicznego" muł ten został zasypany przez piach i skamieniał.
A następnie zostaliśmy odwiezieni przez naszego przewodnika z powrotem na lądowisko.
Lotniskiem docelowym na dziś (wybranym wczoraj w miejsce remontowanego Winton) jest Long Reach. Trochę żałuje, że nie będziemy w Winton, bo bardzo napaliłem się na wizytę w kopalni opali i muzeum Pioneer's Trail and Diamantina River Road z muzeum starych samochodów i maszyn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz