Dziś niestety drugi raz dał się nam we znaki pech. Tym razem alternator. Już na stanowisku oczekiwania na pozwolenie na start Robert zauważył że coś jest nie tak z elektryką. Okazało się, że nie działa alternator. Wróciliśmy na stanowisko postojowe i próbowaliśmy z Philem naprawić sami metoda rozkręć, sprawdź połączenia i skręć,
ale nie pomogło. Później szukaliśmy elektryka który by na to spojrzał, ale to sobota wiec udało sie namówić jednego że się przyjrzy, ale najwcześniej w niedzielę o 7 rano.. więc utknęliśmy w Cairns i spędziliśmy w zasadzie cały dzień na lotnisku.
Nie pozostało nic innego jak podziwiać okoliczną przyrodę ;)
i samoloty... to Airvan - fantastyczna konstrukcja australijska do lądowania .. wszędzie i zabrania nawet 8 osób lub sporej ilości ładunku. https://en.wikipedia.org/wiki/GippsAero#GA8_Airvan
Szukaliśmy takiego do wynajęcia ale nigdzie nie było. Nasz pilot powiedział, ze te samoloty po prostu ciężko pracują i ich nikt nie wynajmuje...
Reszta poleciała, ale też z przygodami, bo lotnisko docelowe na dziś w Winton okazało się chwilowo zamknięte z powodu uszkodzenia pasa i konieczności jego pilnej naprawy. Musieli polecieć dalej i organizować na poczekaniu nocleg. Mamy nadziej jutro się z nimi spotkać.
Trzymajcie sie, u nas leje.
OdpowiedzUsuńKAMIL