wtorek, 2 maja 2017

z Coolangatta/Gold Coast do Hervey Bay

Pobudka po 6-tej. Ja z Mariuszem idziemy znaleźć duży samochód do wypożyczenia, reszta pakuje graty. W pół godziny udaje nam się pożyczyć 8-mio miejscowego mini busa i ruszamy na wycieczkę do Springbrook National Park.


Po godzinie dojeżdżamy w piękne miejsce. Skrzyżowanie, przełomu Dunajca, z Bieszczadami a wszystko okraszone roślinnością typowa dla lasu deszczowego ;) Robimy około 2-godziny spacer do Twin Waterfalls.













 


Na wielu roślinach widać ślady pożaru który szalał tu latem (czyli w styczniu). Siła przyrody zawsze budzi we mnie szacunek. Niektóre pnie mocno zwęglone, a mimo to rośliny odbiły i las się błyskawicznie regeneruje.













Po uroczej wycieczce, powrót do Coolangatta na lotnisko Gold Coast, odprawa, tankowanie i start do Hervey Bay. Wciąż mnie zadziwia tutejsza łatwość i normalność użytkowania samolotu jako środka codziennej komunikacji.





I latanie jakie najbardziej lubimy. Nisko...















Piękny zachód słońca znów z pokładu i kolejne lądowanie po zmierzchu. Te lądowania po ciemku to nie tyle jakieś marzenie, co po prostu kwestia krótkiego dnia o tej porze roku. Słońce zachodzi 17:15.
Po przyjeździe do moteliku okazało się że niestety ja wygrałem zakład z Robertem. Bagażu nie ma i British Airways nie odpowiada na żaden telefon ani mail.... Miła Pani z lotniska w Sydney informuje mnie, że w systemie nic się nie zmieniło... bagaż niby jest, ale jakby od dwóch dni wciąż w podróży z Londynu do Sydney... i brak oznaczenia przewidywanego terminu dostarczenia do mnie.
Idziemy na pyszna kolacje, po której znów padamy jak "muchy" spać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz